numer
51
Może jednak skupić się na jednej?
To już piętnaście lat!
To już 15 lat. Oficjalne 15 lat od momentu zatrudnienia, bo współpraca trwała praktycznie od początków firmy.
Trafiłem do WB w sumie przez znajomości. Znajomości, które same mnie dopadły, bo pracy nie szukałem. Świat konstruktorów elektroników nie jest wielki a na pewno nie był w latach dwutysięcznych.
Pracowałem wtedy w domu jako samotny konstruktor elektronik. Konstruowałem aparaturę do legalizacji taksometrów i tachografów, kiedy zadzwonił telefon. Zostałem zaproszony na spotkanie z vice prezesem WB Electronics. Wiedziałem co to za firma, bo robiłem dla niej różne „fuchy”. A to jakiś obwód elektroniczny zaprojektowałem, a to jakiś mikrokontroler oprogramowałem…
Podobała mi się praca w domu, ale przyjaciele przekonali mnie do pójścia do ludzi, bo inżynier bez interakcji z innymi inżynierami, staje się jednostką aspołeczną.
Spotkanie trwało kilka minut. Rozmawiałem o tym co robię, tym jak widzę technologię i kierunki jej rozwoju. Mój rozmówca nakreślił cele w najbliższym horyzoncie czasowym i stwierdził, że pokaże mi biuro.
Nie rozmawialiśmy o warunkach zatrudnienia, kwotach i abonamentach do siłowni. Obaj czuliśmy więź inżynierów chcących projektować rewolucyjne konstrukcje.
Wychodząc z pokoju, sali konferencyjnej, w której rozmawialiśmy, mój rozmówca zwrócił się do sekretarki, aby przygotowała dla mnie dokumenty. Nie pytał o moją opinię. Wiedział, że dzielimy te same pasje i tak samo rozumiemy świat inżynierii.
Tak zaczęła się moja przygoda ze światem elektroniki wojskowej!
Wiecie dlaczego się zdecydowałem?
Jako konstruktor, bądź co bądź sprzętu powszechnego użytku, zawsze miałem na szczycie listy priorytetów koszty produkcji i dostępność komponentów w funkcji czasu.
W elektronice militarnej lista priorytetów wygląda zupełnie inaczej.
TO MA DZIAŁAĆ! Zawsze i bezawaryjnie!
Wyzwanie?
Oczywiście, że wyzwanie. Pewność siebie granicząca z bezczelnością pozwoliła mi je podjąć.
Tak zacząłem pracę w najbardziej zwariowanej, bazującej na zaangażowaniu i pasji pracowników firmie.
Dziś, po piętnastu latach pracy na wielu kolejnych stanowiskach, kieruję najlepszym zespołem ludzi zarządzających projektami w grupie firm, która z powodzeniem konkuruje z największymi w branży, światowymi gigantami rynku zbrojeniowego.
Nie było łatwo. Kosztowało to wiele poświęceń, nawet rezygnacji z osobistych celów, ale niczego nie żałuję.
I wiecie co ciągle daje mi siłę do działania?
To poczucie, że mam realny wpływ na rzeczywistość. To, że młodszym, lepszym i lepiej wykształconym ludziom mogę służyć doświadczeniem i wsparciem.
Każdemu z was życzę takiego szczęście w życiu zawodowym. Róbcie to w co wierzycie. W końcu w pracy spędzamy większość naszego życia…
Napisz swój komentarz
Komentarze
Rejs 2019-05-09 23:13:03
Cieszę się Twoim szczęściem ;)[ip:5.173.24.202]